Piazza della Passera – Oltrarno
Trochę poza typowym turystycznym szlakiem, ale tylko dwa kroki od Mostu Złotników i od Palazzo Pitti, znajduje się Piazza della Passera, czyli Placyk Wróblicy, na który polecam Wam zajrzeć podczas Waszej wizyty we Florenji. Jest to jeden z najmniejszych placów (czyli piazza) we Florencji, ale z kilkoma restauracjami, kawiarnią i bardzo dobrą lodziarnią.
W trzynastym wieku, Florencja była podzielona na różne dzielnice i każda z nich miała swoją nazwę i charakterystyczny symbol. Ta, w której znajduje sie piazza della Passera należała do dzielnicy czterech lwów, z żółtą flagą z czterema czerwonymi lwami. Typowa trattoria na placu, w której można bardzo dobrze zjeść, do dziś zachowała nazwę z przeszłości czyli Quattro Leoni.
To właśnie właściciel restauracji Stefano Puccio, odegrał ważną rolę w odbudowie i renowacji placu i zna wiele ciekawostek na jego temat. To on też zapoczątkował festiwal, który odbywa się co roku na placu we wrześniu, wydarzenie lubiane przez mieszkańców z występami artystycznymi, muzyką i dobrym jedzeniem.
Nazwa placu, jak twierdzą niektórzy, odnosi się do historii cytowanej przez Boccaccia w Dekameronie, o dzieciach, które chcąc ocalić umierającego wróbla zakazili sie od niego dżumą i zainicjowali epidemię w mieście. Jedna z największych i pierwszych zaraz dotknęła miasto w 1348 roku. Zginęło wtedy podobno więcej niż połowa mieszkańców!
Druga wersja opowieści, niepoprawna politycznie wiąże się z terminem “passera”, który w miejscowym dialekcie oznacza kobiece części intymne. Podobno w tym rejonie znajdowało się wiele domów publicznych, w mieście, gdzie prostytucja była legalna… Oczywiście ta wersja bardziej przypada do gustu mieszkańcom, którzy z dumą pokazują duży szyld z nazwą na rogu placu.
Piazza della Passera jest związana również z pamięcią lokalnego artysty, Mario Mariotti, który mieszkał i miał swój warsztat obok na Via Toscanella. Do dzisiaj na tej ulicy na ścianie jednego z budynków można zobaczyć rzeźbę z terracotty nazywaną żartobliwie Madonna del Puzzo czyli Madonną Smrodu, ponieważ kobieta zatyka sobie nos palcem.
Artysta wyrzeźbił ją i umieścił na ścianie kamienicy w 1984 roku w ramach protestu na śmieci, jakie znajdowały się kiedyś w tym miejscu. Podobno Mariotti wkomponował też jeden ze swoich zębów w pobliską ścianę, ale dzisiaj nie wiemy już, w którym dokładnie miejscu.
Na placu znajduje się jedna z najlepszych lodziarni we Florencji, Gelateria della Passera. Naturalne, zdrowe składniki, oryginalne smaki i życzliwość ekspedientek to na pewno gwarancja jej sukcesu. Polecam Wam spróbowanie tych lodów… choć ostatnio rozniosła się wiadomość o ich smaku i w sezonie stoi zawsze kolejka.
Tuż obok polecam Caffè degli Artigiani, którego sympatyczni wlaściciele pozwalają na organizowanie wydarzeń muzycznych i przedstawień na pierwszym piętrze lokalu. Niejedne grupy muzyczne próbowały tutaj swoich sił, choć miejsca nie za wiele. Ale to przyczynia się do miłego klimatu w sali. Można tutaj zjeść niedrogo obiad albo skorzystać wieczorem z aperitivo czyli formuły drink + buffet.
Wśród turystów cieszy się popolarnoscią Ditta Artigianale na ulicy obok. Możecie tam posiedzieć przy laptopie, popijając kawę czy świeżo wyciśnięty sok i zajadając modną kanapkę lub ciacho. Takie trochę polskie klimaty, bo we Włoszech nie mamy tradycji przesiadywania w kawiarniach przy kawie.
Jeżeli natomiast przejdziecie przez Via Toscanella na Via Sguazza, to odkryjecie dom, w którym mieszkała przed zamążpójściem muza Leonarda da Vinci – Lisa Gherardini czyli Mona Liza lub Gioconda, ponieważ zmieniła potem nazwisko na Giocondo. To jej piękno podobno zainspirowało artystę do stworzenia jednego z najbardziej zagadkowych portretów w historii sztukii.
Na ścianie widnieje jej wyrzeźbiona podobizna, hołd lokalsów i co roku odbywa się Monnalisa day. Jest to dzień pełen wydarzeń artystycznych, poświęconych jej pamięci.
Przekonałam Was do odwiedzenia tego miejsca? Zapraszam na spacer po Florencji.