ZAPOMNIANA HISTORIA LAOKOONA

Laokoon Rzym Muzea Watykanskie

Odkrycie
14 go stycznia w 1506 roku, na rzymskim wzgórzu w prywatnej winnicy została przypadkowo odkryta duża rzeźba, która odegrała ogromne znaczenie dla wielu pokoleń artystów. Przez wieki przyciągała do Rzymu również rzesze pasjonatów i turystów. Chodzi o grupę Laokoona, która znajduje się dzisiaj w Muzeach Watykańskich, a jedna z ciekawszych kopii stoi w muzeum Uffizi we Florencji.

Ówczesny papież, Juliusz II, kolekcjoner i znawca sztuki, do którego szybko dotarła nowina o tej rewelacji, wysłał na miejsce dwóch zaufanych artystów: Michała Anioła, który pracował dla niego nad projektem pomnika pośmiertnego i architekta Giuliano da Sangallo. To właśnie Sangallo, według późniejszych słów jego syna Francesco, rozpoznał w grupie rzeźbiarskiej „Laokoona i jego dwóch synów”, dzieło o którym pisał rzymski historyk Pliniusz Starszy.

Według historyków sztuki, marmurowa rzeźba jest prawdopodobnie kopią oryginału greckiego w brązie z epoki hellenistycznej. Jest możliwe, iż istniało więcej rzymskich duplikatów oryginału, ponieważ Rzymianie znani byli z wykonywania replik podziwianych dzieł greckich dla zamożnych klientów, do ich prywatnych domów i ogrodów.

Grupa Laokoona została od razu zakupiona przez papieża Juliusza i umieszczona na honorowym miejscu w jego ogrodzie razem z Apollem Belwederskim.

Laokoon- Galeria Uffizi we Florencji

Florentyńska kopia
We Florencji znajduje się udana replika rzymskiej kopii. W 1520 roku przyszły papież Klemens VII, a ówczesny kardynał Juliusz z Medyceuszy, wysłał do Rzymu artystę Baccio Bandinelliego, aby dokonał on potrzebnych pomiarów do wykonania kopii. Miała zostać ona podarowana w prezencie królowi Francji: Franciszkowi I. Bandinelli korzystając tylko z rysunków i pomiarów wykazał się niezwykłym talentem i wykonał niesamowity duplikat. Co ciekawe, tak bardzo się on spodobał, iż zadecydowano o pozostawieniu go we Florencji.

Ciekawostka ramienia
Kiedy odnaleziono rzeźbę w 1506 roku, Laokoon nie miał ramienia i po wielu dyskusjach, dodano kończynę w pozycji otwartej. Mimo iż wielu artystów, w tym Michał Anioł, wierzyło, iż ramię w oryginale było zagięte. Dopiero w 20 tym wieku, kiedy odnaleziono oryginał ramienia u jednego z rzymskich antykwariuszy, ta teza została potwierdzona. Po wielu latach sprostowano więc lub raczej “zagięto“ błąd, zmieniając w ten sposób tradycyjną koncepcję dzieła, oglądanego przez wieki z otwartym ramieniem.

Możecie porównać na zdjęciach obie wersje, ponieważ kopia, która znajduje się we Florencji, do dzisiaj pokazuje trojańskiego kapłana Laokoona z wyciągniętym ramieniem.

Laokoon szczegół twarzy - Muzea Watykańskie

Mitologia
Historia Laokoona jest jednym z wielu przykładów zemsty greckich bogów na śmiertelniku za sprzeciwstawienie się ich woli. Opowiedział ją między innymi Wergiliusz w Eneidzie. Laokoon ostrzegał mieszkańców Troi o niewprowadzaniu drewnianego konia, zostawionego na plaży przez Greków, do miasta. Czuł, iż był to prawdopodobnie podstęp wrogów i wypowiedział wtedy zdanie: „Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”. Pamiętacie, iż greckie plemię Achajów, nie mogąc zdobyć miasta, wymyśliło podstęp. Udali oni, iż opuszczają wyspę, podczas gdy w rzeczywistości ukryli się w drewnianym koniu i pozostawili go na plaży.

Laokoon został ukrany przez Posejdona i Atenę za sprzeciwianie się ich woli. Trzymali oni stronę Greków i wysłali gigantyczne morskie węże, które udusiły kapłana i jego dwóch synów. To właśnie ten moment został przedstawiony z niezwykłym dramatyzmem i ekspresją przez greckiego artystę lub artystów i wzbudził zachwyt wielu pokoleń.

Jeńcy - Michał Anioł

Inspiracje
Wielu artystów zostało zainspirowanych tą rzeźbą, wystarczy wymienić Michała Anioła, obecnego przy odkryciu, Tycjana czy El Greco. Michał Anioł od 1506 go roku wcielił w swoją sztukę podobne gigantyczne i muskularne postacie, przedstawione w bardzo skomplikowanych pozycjach. Możecie to zobaczyć na przykład w figurach namalowanych w Kaplicy Sykstyńskiej czy w jego statuach Jeńców.


Dzisiaj mało kto zna historię Laokoona, ukaranego w tak okrutny sposób przez bogów za próbę ocalenia swojego ludu i rzeźbę, która przedstawia heroiczny moment jego walki o życie. Kiedy będziecie w muzeum Uffizi we Florencji, przystańcie na chwilę i przypatrzcie się temu dziełu. Antypatyczny i średnio utalentowany artysta Baccio Bandinelli, który wielokrotnie podczas swojego życia chciał dorównać Michałowi Aniołowi, w tym wypadku dokonał czegoś niezwykłego. Nie zapomnial sie więc na rzeźbie podpisać.

FONTANNA NEPTUNA WE FLORENCJI

Fontanna Neptuna we Florencji

We Florencji, w przeciwieństwie do Rzymu, mamy niewiele fontann, ale ta na Piazza della Signoria, przed pałacem rady miejskiej: Palazzo Vecchio, czyli Fontanna Neptuna, dorównuje rozmiarem i pięknem wielu fontannom ze stolicy Włoch.

W 1559 roku Cosimo I z Medyceuszy, despotyczny władca Florencji ogłosił konkurs na projekt pierwszej fontanny publicznej w mieście. W konkursie wzięło udział wielu ówczesnych artystów: Benvenuto Cellini, autor Perseusza; Baccio Bandinelli, autor Herkulesa przed wejściem do Palazzo Vecchio; Vincenzo Danti; utalentowany młody Giambologna i architekt i rzeźbiarz Bartolomeo Ammannati. To właśnie majestatyczny projekt Ammannatiego przypadł najbardziej do gustu Kosmie I. W tym samym roku, udało mu się podbić Sienę, trwał rozwój miasta portowego Livorno i tworzenie nowego zakonu morskiego pod patronatem Św. Stefana. Te właśnie osiągnięcia miały zostać pokazane w prawie sześciometrowej, dumnej sylwetce Neptuna, władcy mórz i oceanów. Podobno Cosimo kazał nawet uwiecznić własną fizjonomię w rysach twarzy Neptuna.

Fontanna Neptuna we Florencji, twarz Neptuna

Rzymski odpowiednik Posejdona, został przedstawiony zgodnie z przyjętą symboliką. Stoi on na rydwanie, w prawej ręce dzierży trójząb, a u jego stóp stoją trzy trytony i grają na piszczelach. Cztery dzikie rumaki lub raczej hippokampy, z rozwianymi grzywami ciągną rydwan, którego koła ozdobiono znakami zodiaku. Cała fontanna, wraz z ośmioboczną wanną, została wykonana z różnego rodzaju marmurów, na przykład biały pochodził z Carrary, a różowy z okolic Sieny. Na brzegach wanny przedstawiono czterech pomniejszych bogów: Tethys, Okeanos, Nereus i Doride w otoczeniu satyrów, faunów i nereid morskich.

Wodę do fontanny sprowadzono za pomocą specjalnej instalacji i akweduktu od źródła Ginevry, niedaleko zachodniej części miasta. Ammannati pracował nad rzeźbą Neptuna przez 5 lat i została ona zainaugurowana 10 go grudnia 1565 roku, w dzień ślubu pierworodnego syna Kosmy, Franciszka z Joanną z Habsburgów.

Fontanna Neptuna we Florencji, znaki zodiaku

Fontannę zakończono 10 lat później, a nad figurami z brązu pracował inny artysta Giambologna. Co ciekawe, w tych samych latach Giambologna zajmował się również inną fontanną, obok piazza Maggiore w Bolonii i to on sam zaprojektował tym razem figurę boga. Florentyńczykom natomiast nie spodobała się rzeźba Neptuna, Ammannatiego i widząc ją po raz pierwszy w świetle nocnym, nazwali ją Biancone czyli w wolnym tłumaczeniu: Białacz. Rzeźbiarz został skrytykowany za zmarnowanie marmuru takim oto wierszykiem: “O Ammannato, o Ammannato, quanto bel marmo t’hai sciupato“. Brązowe figury Giambologni, o wydłużonych, eleganckich formach i pozycjach zainspirowanych sztuką Michała Anioła, zachwyciły natomiast wszystkich oryginalnością i wykonaniem. Do tego stopnia, iż jeden z satyrów został wykradziony podczas karnawału w 1830 roku i wywieziony prawdopodobnie za granicę. Do dzisiaj na jego miejscu stoi kopia a słuch po oryginale zaginął.

Fontanna Neptuna we Florencji, czyszczenie

Fontanna, przez wiele wieków, poniosła wiele szkód i została narażona na wiele zniszczeń i aktów wandalizmu. Przez wiele lat używano jej jako publicznej łaźni i miejsca do prania ubrań. W 2005 roku, w nocy, ktoś wspiął się na rzeźbę Neptuna i w obawie przed upadkiem chwycił za jego harpun i go połamał. W ostatnich latach nie działał już nawet system irygacyjny a cała struktura była w dość zanieczyszczonym stanie. Na szczęście, w 2017 roku zaczęto prace nad renowacją fontanny, zasponsorowane przez dom mody Ferragamo. Rada miejska przyznała specjalny “art bonus”, czyli ulgi podatkowe, wszystkim firmom, które zdecydowały się na odnowę dzieł artystycznych. Prace trwały dwa lata, wydano półtora miliona euro i zarówno marmury jak i brązy zostały dokładnie oczyszczone, używając techniki laserowej i specjalnych żywic oraz środków chemicznych. Odnowiono również całą instalację wodotrysków i od roku możemy ponownie podziwiać efekty, jakie przewidział architekt Ammannati.